29 czerwca 2015

Dakimakura przyszła :D

Brak komentarzy:
 Dzisiaj dostałam dakimakurę. Po krytycznym obejrzeniu z każdej strony, stwierdzam że bardzo mi się podoba :D Co prawda kolory są nieco jaśniejsze niż na projekcie i na jednej stronie, tam gdzie jest Madoka obrazek jest nieco zwężony. To jedyny minus, ale na projekcie było tak samo, czego nie zauważyłam x_x. Mój błąd.
To projekt. Po lewej widać, że głowa postaci jest nieco wąska. Dlaczego wcześniej nie zauważyłam T^T...

Dla porównania oryginalny obrazek.

(Po lewej moja pierwsza poduszka). Mimo jakości zdjęcia, które zniekształca kolory i tak widać, że niektóre elementy są bardzo jasne.

Wkład do poduszki to włókno silikonowe. W poprzedniej też takie jest, ale nie wiedzieć czemu strasznie płaskie :/ Kiedy ją zamawiałam, myślałam, że taka ma być, a jak już chciałam coś z tym zrobić, to sklep przestał istnieć. Bałam się strasznie, że tym razem może być tak samo, więc zasypywałam sprzedawców pytaniami xD

 Poduszka została kupiona w sklepie internetowym o nazwie  >>REM SHOP<<. Robią nadruki na różnych rzeczach - poduszkach, kocykach, kubkach, ubraniach. Strasznie tam tego dużo. Ja ze swojego zakupu jestem zadowolona, więc pod względem dakimakury, jest tanio, ładnie, szybko i sprawnie. Trzeba tylko pamiętać o tym, żeby przesłana grafika była w dobrej jakości, liczyć się z tym, że jasne grafiki będą nieco jaśniejsze na poduszce - oraz BARDZO dobrze przyjrzeć się projektowi, który wysyłają na maila :) 

24 czerwca 2015

Valkyrie Crusade

Brak komentarzy:

Andromeda
 Bardzo wciągająca karcianka połączona z ulepszaniem zamku, dostępna na androida. W grze budujemy talię składającą się z pięknych wojowniczek by plenić zło.Walka, jak się można spodziewać, jest turowa. Wbrew pozorom, bez wykładania funduszy jesteśmy w stanie zdobyć na prawdę śliczne i potężne postacie. Wystarczy na to poświęcić odpowiednią ilość czasu. Oczywiście za pieniądze można kupić bilety do przywoływania wyjątkowych kart, lecz nie są one mocniejsze od tych, które sami możemy pozyskać. Gra się przyjemnie, tła są kolorowe, dźwięki nie przeszkadzają, a jedynym minusem jest limit akcji, które możemy wykonać w danym czasie.
 Na pierwszy raz jest dużo do zapamiętania i nie wiadomo właściwie w co inwestować, ale gra nie jest skomplikowana.
 Na początku mamy krótki samouczek, gdzie poznajemy podstawy wykonując pierwsze zadania. Możemy rozbudowywać zamek, przywoływać dziewoje, ulepszać oraz edytować swoje talie, wyruszać na kampanie, walczyć z innymi graczami, dołączyć do gildii, bądź brać udział w eventach.
 Najciekawsze rzeczy w całej grze, to jak dla mnie eventy, bitwy gildii oraz przywoływanie. Wszystko sprowadza się do tego samego. Pozyskania nowych, ślicznych kart!
 Eventy polegają głównie na zabijaniu wiedźm oraz przejściu eventowej mapy (z tego powodu nikomu nie chce się robić kampanii). Każdy event trwa zazwyczaj 2 tygodnie, a kiedy się skończy, na jego miejsce wchodzi następny. By zabić najsilniejsze, baśniowe arcywiedźmy potrzebujemy na początku wielu znajomych do pomocy. Nie jest to nic trudnego. Najłatwiej wyszukać najsilniejszych w rankingu bądź w odpowiedniej zakładce na >>wiki<<. Z takich wiedźm wypadają najlepsze nagrody. Mając trochę szczęścia, arcywiedźma może wypaść nam sama siebie.
 Kolejną sprawą są gildie. Jeśli ktoś wciągnie się w grę, dobrze jest znaleźć dobrą gildię na >>forum<<. Gracze będą aktywni, będą pomagać, ty też będziesz pomagać i wszyscy będą szczęśliwi. Przydaje się to przy zabijaniu wiedźm (członkowie gildii wysyłają je sobie nawzajem) oraz w bitwach klanowych. Za wygrane potyczki zdobywamy punkty, a za ich odpowiednią ilość przydatne przedmioty, bilety do przywoływania oraz nowe karty. Kiedy dużo osób bierze udział w takiej bitwie, włącza się "fever time" dzięki któremu za potyczkę zdobywamy ich 2 razy więcej.
 Przejdźmy do przywoływania. Dzieli się ono na różne rodzaje i do każdego potrzebujemy czego innego. Jest zwykłe, premium, ultimate oraz gwarantowane SR. Występują również eventowe, jednak do tych potrzeba specjalnych biletów bądź kryształów, które bardzo ciężko zdobyć.


 Tą grę na pewno można polecić fanom m&a, kolekcjonerom, maniakom piersi oraz osobom które czekają na coś i się nudzą. Czy to w szkole, czy w poczekalni u lekarza, dobrze zabija czas. Kiedy mamy wokół siebie tłum ludzi, ciężko skupić się na książce, więc taka gierka jest w sam raz. Niestety osoby bez dostępu do internetu sobie nie pograją :(

 Na zachętę, przedstawię kilka ładniejszych kart <3






 Wydaje się sporo, prawda? W grze jest ich straasznie dużo i wciąż przybywa. Na szczęście, niektóre rzadkie karty ze starszych eventów pojawiają się również w nowych i jest szansa je zdobyć.
 Moja przygoda z Valkyrie Crusade dobiegła końca, gdyż żarła mi za dużo czasu. ale jeśli gierka się komuś spodoba i będzie miał z czymś problem, chętnie pomogę. Na pytania również odpowiem, jeśli nie będzie się komuś chciało szukać na >>wiki<< xD

23 czerwca 2015

Dakimakura +18

Brak komentarzy:

Hej!
 Całkiem niedawno udało mi się odnaleźć moją zagubioną poszewkę dakimakury, która zginęła w praniu jakiś czas temu. Spojrzałam na nią i pomyślałam - jak kupię drugą to będę miała na zmianę kiedy jedna się ubrudzi! Tak...Nie ma to jak dobra wymówka żeby kupić coś bezużytecznego. 
 Od pewnego czasu zbieram poduszki z anime. Mam też jedną w kształcie serduszka, ale kupiłam ją  wcale (nie) dlatego, że była ładna. Podobno dzięki dziwnym małym kuleczkom w środku jest relaksacyjna...Tak sobie wmawiałam kiedy ją kupowałam w biedronce xD Kiedy bywam na konwentach, obowiązkowa pamiątka to poduszka :) Nie są spore, ale skrupulatnie oblegają łóżko. Wracając do dakimakury...zajrzałam na yattę, porozglądałam się po google i trafiłam na allegro. Patrzę - poduszka z dwoma słodkimi kociaczkami za jedyne 150zł z dostawą. Nie no, tylko taki szczegół, że ja za swoją dałam 120zł. Patrzę więc dalej. Kolejna oferta u tej samej osoby. Tyle nadruków! Bodajże 136 wzorów. Przeglądam, oceniam krytycznie każdy z osobna, kieruję wzrok ku górze...200zł z przesyłką. Mina rzednie, więc szukam na innych stronach, a tam tylko drożej. Stwierdziłam więc, a może zapytam czy coś obniży, kociaczki ma taniej. No cóż, nic z tego nie wyszło xD Zastanawiam się czy ktoś jeszcze pisał do gościa z tą samą prośbą.
 Wróciłam od kociaczków i porównałam z droższą poduszką. Oczywiście negatywna odpowiedź sprzedawcy podziałała jak eliksir miłosny i stwierdziłam - muszę mieć tamtą!
 Zaczęłam więc szukać grafiki w czeluściach internetu. Zajęło mi to sporo czasu, zanim trafiłam na jakiekolwiek strony z obrazkami pod dakimakury. Moim pierwszym pomysłem było użycie innych, znalezionych na konachan. Były super, te kolory i w ogóle...Ale okazały się za małe. Kto by chciał piksele na poduszce? Fan minecrafta.
 Nie wiem jakim cudem, w końcu drugiego dnia żmudnych poszukiwań, trafiłam na pierwszą stronkę. Grafiki było tam pełno! Kiedy już przejrzałam wszystko co się tam znajdowało, doszłam do dwóch kolejnych stron. Udało mi się nawet znaleźć wymarzony obrazek tej drogiej poduszki! Koniec końców wybrałam dwa inne obrazki i niedługo będę zamawiać poduszkę :)
Ach, Madoka!
Gdyby ktoś szukał, a nie mógł znaleźć, podsyłam linki do stronek oraz do mojego chomika, gdzie udostępniłam (moim zdaniem) najładniejsze grafiki.
Żona :D


Uwaga! Żeby zobaczyć wszystkie, trzeba być zalogowanym!

Zwróćcie uwagę, że niektóre obrazki są ukryte. Aby je zobaczyć, należy kliknąć >>hidden posts<<, a następnie to co wyświetli się pod spodem czyli >>rating:e<<


Polecam znacznie przybliżyć oglądane obrazki, bo są tak duże, że na zwykłej miniaturce nie widać istotnych szczegółów. Po przybliżeniu postacie są jeszcze piękniejsze.

21 czerwca 2015

Gokukoku no Brynhildr

Brak komentarzy:

Recenzuję jako pierwsze, bo na świeżo po oglądaniu :)

 Autorem historii jest Okamoto Lynn, stąd widać spore podobieństwo motywu do jego innej mangi - Elfen Lied. Jeśli ktoś czytał/oglądał, Gokukoku również powinno się spodobać. Klimat bardzo podobny. Mamy laboratorium, eksperymenty na nastoletnich dziewczynach, niewyjaśnione moce, oraz prześladujące fatum tylko w innej scenerii.
 Anime jest krótkie - ma tylko 12 odcinków więc trzeba się spodziewać, że trochę rzeczy pominięto, tudzież coś zmieniono. Seria mogłaby być dłuższa, co widać szczególnie pod koniec, ale dostała 12 odcinków, więc trzeba się ze wszystkim zmieścić. Nie ukrywam, że można to było rozplanować inaczej. Gdyby pominąć trochę komediowych wątków, wtedy nie byłoby problemu z zakończeniem. Ale co o właściwie chodzi?
 Akcja galopuje do przodu jak mustang, a odcinki kończą się zawsze w złym momencie, zachęcając do obejrzenia następnego. Do czasu. Gdzieś w środku serii, wszystko zwalnia, jak w wielkim korku i zaczyna się haremowa komedia. Wszystko okej, przecież chcemy bardziej poznać te postacie, trzeba trochę odsapnąć żeby zawału nie dostać…Eee…No tak, ale chyba ktoś zapomniał, że to ma być dramat, a odcinków tylko 12!
 Balansu tu nie znajdziemy. Logiki również proszę się nie doszukiwać, wystarczy jedno słowo – anime. Wszystko jasne. Anime rządzi się własnymi prawami, więc jest tu większa granica wiarygodności, co pozwala bardziej naciągać fakty. Dobrym przykładem jest istnienie obserwatorium, które bez problemów służy bohaterom jako lokum, a niedaleko są nawet gorące źródła! Nikt nie domaga się opłat za prąd, żaden nauczyciel tam nie zagląda, nie ma opiekuna dla kółka astronomicznego…Żyć, nie umierać. Na tego typu rzeczy nie powinniśmy zwracać uwagi, bo anime nie musi być realistyczne i wiarygodne. Jakby nie patrzeć to wymyślona historia w wymyślonym świecie. Nie ważne, że dramat.
 Pomińmy trochę chaotyczność i naciąganie, które towarzyszy wielu seriom, co wcale nie musi zniechęcać do oglądania. Zajmijmy się rzeczami, które mogą przyciągnąć.
 Na pewno będzie to historia. Szczególnie dla fanów Elfen Lied. Jeśli ktoś potrafi się zagłębić w oglądanie, nie oceniając serii co chwilę, to jest się w co wciągnąć. Czuje się napięcie, pojawiają się pewne nadzieje i oczekiwania, które raz za razem zostają zniszczone, więc dochodzimy do momentu, gdzie widz nie wie za kogo trzymać kciuki, bo…Kto wie co się właśnie stanie?

 Głównym bohaterem serii jest nastoletni chłopiec o imieniu Murakami Ryouta. Stara się z całych sił być najlepszym w szkole by spełnić czyjeś marzenie czyniąc je swoim. Pewnego razu do jego klasy zostanie przeniesiony nowa uczennica – Kuroha Neko. Dziewczyna złudnie przypomina mu jego ukochaną z przeszłości. Do tego stopnia iż nie może być obojętny wobec niej i czuje się zobowiązany by jej pomóc. Okazuje się to nie lada zadaniem, bowiem Neko jest zbiegłą wiedźmą. Każdy dzień, może być jej ostatnim.
 Dramatyzm mocno podkreśla muzyka, która jest ratunkiem dla serii. Tak jak ścieżka dźwiękowa w hack.Sign (szczególnie opening) sprawiała, że mimo iż seria była nużąca, narastała potrzeba dalszego oglądania, tak i w Gokukoku no Brynhildr pozwala ona przymknąć oko na niedociągnięcia. Zaskoczeniem może być fakt iż do tak krótkiej serii zrobiono aż dwa openingi, znacznie różniące się od siebie.



   Pierwszy jest bardzo klimatyczny – wzniosły, smutny i nostalgiczny. Wideo towarzyszące  muzyce jest świetną prezentacją dla serii. 

Natomiast drugi, który również bardzo mi się podoba, zdecydowanie zmienia nastrój na bojowy. Krąży sporo opinii iż nie pasuje do serii, ale chyba nikt nie zwrócił uwagi na tekst, który jest esencją tego anime.




,,Don’t know what’s being misunderstood
Missiles flying, children getting shot
Swindles everywhere
People who should be the most loved ones, killing each other
Once you keep an eye off, things get stolen.

The world is like this
The world we don’t know
The unknown world
Out of our hands
It don’t matter
Covering it up, acting like you don’t see a thing
If you think it’s a different thing
You won’t notice that the world you live in is
eventually hitting towards this matter


…”

( Taka mała anegdota – w 24 sekundzie openingu słychać jakby wokalista śpiewał „Virgin running to the stairs” :D)

 Kolejnym plusem będzie kreska. Dziewczyny wyglądają ślicznie. Stonowane, dobrane kolory, ciekawe stroje,  ich oczy – lepsze niż w mandze. Otoczenie jest żywe, zawiera sporo szczegółów. Warto jeszcze wspomnieć o scenach bitew i śmierci. Pomijając cenzurę, prezentują się świetnie. Nigdy bym nie pomyślała, że widok rozpadającego się ciała będzie taki interesujący.






 Jeszcze na koniec, wspomnę o samym tytule. Postać Brunhildy pochodzi z nordyckiej mitologii. Jest jedną z walkirii. Wojowniczki te na rozkaz Odyna zabierają dusze bohaterów do Valhalii. Względem anime, może to nawiązywać do wiedźm, których niszczycielska moc jest w stanie odbierać życia. Poza tym sama postać Brunhildy oraz jej historia nie mają żadnych nawiązań. Jeśli ktoś jednak ma inne zdanie na ten temat i znalazł coś ciekawego – zapraszam do komentowania.



jxbp.deviantart.com/





18 czerwca 2015

1 Poranek

Brak komentarzy:

UWAGA! 
OPOWIADANIE ZAWIERA SPOILERY DOTYCZĄCE SERII GOKUKOKU NO BRYNHILDR

 Słońce stało wysoko na niebie, lecz jego promienie nie mogły się przebić przez skrupulatnie zasłonięte okna. Będąc wewnątrz, mogło się wydawać iż to jeszcze noc. Jednak, coś spowodowało iż w pokoju nastał dzień. Zasłony zostały gwałtownie oraz całkowicie rozsunięte, a światło wpadło z całą intensywnością rozprzestrzeniając się na ogromne łóżko. Coś się poruszyło. Spod nakrycia wyłoniła się drobna dłoń, po czym pochwyciła najbliższą poduszkę i schowała się razem z nią.
- Ruby…Daj sobie spokój. Skąd ty masz tyle energii z rana? – dało się słyszeć lekko zaspany żeński głos spod pierzyny. Jednak właściciel tegoż głosu ani myślał o wyściubieniu nosa. Niestety kołdrzyna została brutalnie odebrana.
- Wstawaj, już po dwunastej! Jestem głodna. Ileż można spać?! – zawołała oburzona dziewczyna zwana Ruby. Stała pewnie trzymając kołdrę w jednej ręce,  drugą natomiast wygrażając. Miała na sobie jedynie dolną część bielizny. Była falbaniasta i różowa z czarnymi kokardkami po bokach. Jej biust poruszający się z każdym machnięciem ręki, zasłaniały długie platynowo blond włosy.


*

 - Gotowe, wyłaź z łazienki! Co ty tam jeszcze robisz Ruby? – dobiegł głos z kuchni.
 Pomieszczenie było przestronne. Na jednej ściance znajdowały się jasne meble, na środku natomiast prostokątny drewniany stół, otoczony krzesłami. Po drugiej stronie stał sprzęt grający. Nastolatka z włosami spiętymi wysoko w kucyk oraz w zwiewnej, prześwitującej piżamce włączyła muzykę i zaczęła nakrywać do stołu. Gdy skończyła, usiadła po naprzeciwko drzwi, po czym wzięła do ręki kubek z kawą. Upiła łyk, odstawiła naczynie i oparła podbródek na dłoni. Ziewnęła. Jej błękitne oczy podniosły się na Ruby, która właśnie wchodziła do kuchni. Jej spięte wstążkami po bokach włosy, częściowo odkrywały nieduże krągłe piersi.
- Hej Risa. Ale pachnie…Zaraz udławię się własną śliną! – Ruby była pełna entuzjazmu.
- Leniu, mogłabyś się ubrać…Nie noś stanika, a zobaczysz że cycki ci będą wisiały.
- Martw się o siebie i swoje krowie… - nie dokończyła, zostając zakneblowana tostem.
 Dziewczyny były bardzo podobne do siebie. Te same długie, platynowo blond włosy, intensywnie błękitne oczy, smukła sylwetka i jasna karnacja. Na pierwszy rzut oka można je było rozróżnić tylko po uczesaniu. Chyba, że ktoś znał je nieco lepiej…Ruby miała mniejszy biust i wyższy głos niż jej siostra. Była też bardziej entuzjastyczna, przy czym wydawało się, iż jest młodszą siostrą, choć obydwie były bliźniaczkami.
- Co myślisz o tym, żebyśmy zrobiły sobie dzisiaj wolne od klubu? Chyba damy radę jeden dzień? – zagaiła Risa.
- Ohoho! Na takie dni mam specjalnie przygotowane tabletki. Możemy się dzisiaj trochę rozerwać! – Ruby ułożyła dwa palce w kształt litery V jako znak zwycięstwa.
Larissa westchnęła okazując dezaprobatę.
- Ile ich zostało? Chyba niewiele…
- N-Nie przejmuj się tym! Znajdziemy więcej! – zaśmiała się nerwowo „młodsza” wymachując rękami.
- Niby gdzie? – wywróciła oczami, po czym spojrzała na siostrę - One nie leżą na ulicy…Nie wiemy czy produkują je poza laboratorium, a tam nie będziemy wracać, bo nas zabiją. Jak nie pracownicy, to inne wiedźmy na ich polecenie. Gdybyśmy miały bardziej użyteczne zdolności…
- Gdyby tak było to  może by się udało…A może nie. Ale wcale  nie musimy tego robić. Mamy alternatywę. Wiele z nas pewnie już zginęło bez tabletek. My możemy powstrzymać naszą śmierć w inny sposób. Wiele wiedźm chciałoby być na naszym miejscu. Zrobiłyby wszystko byleby żyć jeden dzień dłużej… - Ruby spuściła wzrok.
- Mam dość tych obleśnych grubasów! Każdego dnia to samo – Risa pozbierała naczynia i zaniosła je do zlewu.
- Nie narzekaj. Nie wszystkich klientów musimy przyjmować. Sama wiesz, że wystarczy jeden żebyśmy przetrwały dzień. Czasem trafi się jakieś ciacho. Jesteśmy bardzo popularne. – Ruby obróciła się w jej stronę.
 Gdy „starsza” siostra zmywała naczynia, kucyk opadł jej na bok odsłaniając szyję. W miejscu, gdzie u każdego człowieka powinna znajdować się skóra, było wszczepione okrągłe urządzenie, zwane „harnessed”. Znajdowały się na nim 3 przyciski układające się w trójkąt. Lewy służył do „zawieszenia” – wyłączał zdolności jednostki na 24 godziny. Prawy odłączał urządzenie. Powodowało to natychmiastową śmierć wiedźmy poprzez przyspieszony rozkład białek. Natomiast ostatni, górny…Nikt nie wiedział do czego właściwie służy. W laboratorium mówiono iż jego włączenie powoduje coś, co jest gorsze od śmierci. Nikt nigdy nie potwierdził tej tezy. A nawet jeśli, to nie zdołał przekazać informacji dalej. Każda wiedźma musiała regularnie przyjmować leki. Bez nich, organizm zaczynał być niestabilny w ciągu 30 godzin, co prowadziło do takiej samej śmierci jak przy odłączeniu.
 Zarówno Larissa jak i Ruby zostały stworzone w laboratorium. Jako bliźniaczki dzieliły tę samą moc. Były zdolne do uwodzenia zarówno mężczyzn jak i kobiet, lecz to nie wszystko. Było też coś o czym nikt poza nimi nie wiedział. Odkryły tę umiejętność niedługo przed ucieczką.

Szkielet Smoka Panda Graphics